Miała prawie 14 lat, nie pokazywała tego, ale była chora, stawy nie zawsze działały tak jak powinny, a do tego pojawiły się guzy... Odeszła wieczorem i złamała serce całej naszej rodzinie. Gdy rodzice płaczą razem z dziećmi, to znaczy, że odszedł ktoś na prawdę ważny. Aza była ze mną od 5 roku życia, więc tak na prawdę, życie bez niej jest jakieś takie obce, inne...bo nie trzeba, już na nią czekać, nie trzeba uważać jak się wychodzi z domu, żeby jej nie przyciąć drzwiami, a gdy chłopcy się oddalą na spacerze, ja zostaje sama, bo nie ma psa, który zawsze był przy nodze, o którego nie raz o mało się nie zabiłam, i który porwał nie jedne klapki mojego taty depcząc po piętach.
Azie zawdzięczam bardzo wiele, była psem, który pomógł mi wejść w świat kynologii, pracowałam nad jej agresją do innych psów i wygraliśmy tą walkę. Pokazała mi, że psi senior to wcale nie leń, bo gdy miała 9 lat nauczyłam ją pierwszych sztuczek, i co najważniejsze, dzięki niej jest ze mną teraz Max. Aza pomogła mi bardzo w wychowaniu Maxa, ale również Ramba. Jednego i drugiego wykarmiła własnym mlekiem, pokazywała im od małego życie w naszym domu, co wolno robić i jak robić, żeby było dobrze (tych złych rzeczy nauczyli się sami, ale na szczęście jest ich niewiele) Rambo i Max teraz totalnie nie są sobą. Chodzą zdołowani, niby cieszą się każdym dniem, ale jednak to nie to samo, potrzebują dużo czasu, żeby się przyzwyczaić, w końcu odeszła suczka, która ich wychowała i nauczyła życia.
Tak na prawdę mogłabym pisać i pisać o jej życiu w naszej rodzinie, ale szczerze i bez ściemy powiem wam, że pisząc to łzy leciały jak oszalałe, więc myślę, że resztę cudownych chwil zostawię sobie.
Wyrazy współczucia :(
OdpowiedzUsuń