środa, 16 marca 2016

Ekipa od podstaw czyli jak to się zaczęło ..? cz.1

Jak widzicie po tytule dzisiejszy post , będzie nieco inny. Ostatnio wzięło mnie na wspomnienia , sporo myślałam o tym co było , i też jakie to zwierzaki nas opuściły. Tęsknię za nimi , i na prawdę żałuję ,że już ich z nami nie ma ,ale wiem ,że po prostu tak miało być. Teraz jesteśmy w takim składzie ,że wszyscy się przyjaźnią , kochają i wszystko jest fajnie. Problemy jak to problemy , są zawsze , ale wspominać warto. Ja bardzo to lubię i czasem zastanawiam się , kiedy to minęło. Niedawno uczyłam Azę chodzić na smyczy , a w grudniu skończy ona już 12 lat. Rambo dopiero co sikał pod siebie , a już zaraz 4 lata , a Max ? Max jeszcze niedawno był wielkości Ramba i to biały mu dokuczał , a teraz moje papi skończyło 2 lata. Czasu nie zatrzymamy , ale zawsze można SIEBIE zatrzymać i spojrzeć wstecz. 
Czy zmieniłabym coś w przeszłości ? Chyba nie , chociaż gdybym teraz miała od nowa wychować chłopaków , coś mi się wydaje ,że byłoby mniej problemów.
Sami zobaczcie jak to wszystko się zaczęło...
MIKI 
23.XI.2002 - 12.VII.2012
Pies numer jeden , a raczej suczka , która była moją przyjaciółką od 3 roku życia. Doskonale pamiętam dzień - moje urodziny, w którym mój chrzestny przyjechał do domu z małym stworkiem. Mówił ,że niby pekińczyk , okazała się być po prostu mieszańcem , ale to nie było w ogóle ważne. Miałam pieska i to był dla mnie cudowny dzień. To był pierwszy MÓJ , a raczej NASZ piesek. Pamiętam rozmyślania nad imieniem , pamiętam jak jeszcze sikała na dywan , ale pamiętam też jak wszędzie za mną chodziła , raz nawet zaprowadziła mnie do szkoły i czekała 5 godzin aż wyjdę. Słuchała zawsze i nie ważne było co robi w tej chwili. Po prostu gdy wołaliśmy ,, Miki chodź!'' Miki przybiegała z merdającym ogonem. Fakt był taki ,że oprócz najważniejszej komendy ,,do mnie'' nie umiała nic , a i tak była najmądrzejszym psem we wsi. Problemem były jedynie rowery i samochody , ganiała je na ulicy , przez co miała kilka wypadków i przez to też nie ma jej teraz z nami. Odejście takiego psa to był cios prosto w serce dla każdego z rodziny , dla mnie , dla rodziców , siostry , dziadków , a nawet wujków. Gdyby nie jej uraz do samochodów żyłaby jeszcze bardzo długo , bo pomimo 10 lat była zdrowa jak ryba. Mogłabym tak pisać godzinami , ale to co najważniejsze już opowiedziałam. Tęsknię za nią bardzo , ale wierzę ,że ona jest duchem w moich chłopakach - Rambo gania do samochodów tak samo jak Miki , a Max jest tak samo karny i inteligentny jak ONA. 
PUSIA
Data nieznana , ale miała około 7 lat gdy odeszła
Tutaj pierwszy w 100% NASZ kot. Dzień , w którym przywieźliśmy ją do domu był cudowny. Mały kociak, śpiący mi na kolanach w samochodzie. Nic jej nie przeszkadzało. Była jedynym kotem jakiego znam , który lubił wodę, Tak , Pusia była kąpana kilka razy w życiu i totalnie jej to nie przeszkadzało. Po kąpaniu jak pies poszła po prostu spać, Wiele razy miała kociaki , pamiętam jedną sytuacje , kiedy okociła się u mojej babci w łóżku (pojemniku na pościel) i wiele razy wynoszona i tak wracała tam z dziećmi. No , ale odeszła niefortunnie wgoniona przez Miki i Azę na ulicę prosto pod samochód...

Niestety to jedyna zachowane zdjęcie Pusi
Tak na prawdę to od tych dwóch zwierzaków zaczęła się moja przygoda z czworonożnymi. Miki była pierwszym psem , a Pusia pierwszym kotem. Dzięki tym dwóm dziewczynom dowiedziałam się o psach jak i kotach bardzo dużo i to one złamały stereotyp ,że pies i kot się nienawidzą...

A u was jak to się zaczęło ??





1 komentarz:

  1. U mnie zaczeło się od psów u babci :) a teraz jestem szczęśliwą pośiadaczką małego czarnego kundla ♥

    OdpowiedzUsuń