piątek, 2 czerwca 2017

KASTRACJA - JAK TO U NAS PRZEBIEGŁO?

14.02.17
12:30 dojechaliśmy do kliniki, Max został zważony, osłuchany i dostał głupiego jasia, powoli przysypiał, uspokajał się aż w końcu nie mógł ustać na nogach, lekarz powiedział, że prawdopodobnie zwymiotuje, tak się stało. Jak już był gotowy założono mu wenflon i podano narkozę. O 13 wyszliśmy z kliniki, mieliśmy wrócić za godzinę, aby pies był już wybudzony. Gdy o 14 podjechaliśmy do kliniki, ja wyleciałam z samochodu jak poparzona, no cóż, martwiłam się o tego mojego syneczka. Okazało się, że ten mój jak to nazwał weterynarz ,,narkoman'' jeszcze śpi. Poczekałyśmy jeszcze kilkanaście minut aby się wybudził, dostaliśmy wszystkie informacje co robić gdyby.oraz jak się nim zajmować przez najbliższe dni. Max ani myślał się budzić, nie działo się z nim nic złego powieki reagowały, oddech był normalny, Max po prostu sobie spał. Panowie założyli mu kołnierz i zanieśli nam go do samochodu. Całą drogę spał, jak dojechaliśmy tylko podniósł głowę, wnieśliśmy go do domu, gdzie zdezorientowany Rambo miał minę pt. ,,jezu brachu co oni ci zrobili'' i dzielnie pilnował Maxa, który nadal spał. Koło 16 wstał, ale tylko na chwilę, nie miał na tyle siły, żeby chodzić, więc kolejne dwie godziny spał. Jakoś o 18 wyszliśmy na dwór na siku, normalnie szedł jakby nic się nie stało, ale jednak kołnierz na ten moment był dla niego nie do ogarnięcia, tłukł nim o wszystko, wąchać się nie dało, no ogólnie nie za ciekawe urządzenie. Wróciliśmy do domu i pies dostał nowej energii, jeszcze przed pójściem spać wyszłam z nim raz no i myślałam, że prześpi całą noc, ale niestety kręcił się niemiłosiernie, walił kołnierzem o ściany, o meble, ogólnie robił niezły hałas, ale co mogliśmy na to poradzić. W nocy jak i nad ranem wyszedł na szybko na dwór , a rano już odsypiał. Myśleliśmy, że na drugi dzień już będzie chodził normalnie i szalał co najmniej tak jak poprzedniego dnia wieczorem, ale gdy zjadł zwymiotował i potem nie czuł się najlepiej, widać, że go trochę boli no i nadal jest słaby. Kolejną noc spędził z Rambem.

30.03.17
Dzień kastracji Ramba. Tutaj ja miałam już mały udział w zabiegu. Nie miałam możliwości umówić go na taki dzień kiedy mogłabym pojechać z nim. Jak wiecie lub nie dojeżdżam do szkoły i w tygodniu w domu jestem najwcześniej koło 16, a moja mama nie chciała czekać z zabiegiem. Obie chciałyśmy zrobić to jak najszybciej. Tak więc zadzwoniłam do weterynarza, umówiłam R. na 30 marca na godzinę 13. Do kliniki pojechał z mamą, wszystko odbyło się tak samo jak u M., z tą różnicą, że Rambo miał założone aż 5 szwów. Podobno u buldogów to wszystko jest jakoś inaczej zbudowane czy umieszczone i trzeba było zrobić dwa cięcia. Kolejną różnicą było to, że Rambo nie dostał kołnierza. Jego mało giętkie ciałko i tak nie pozwoliłoby mu lizać rany, tak więc to na plus. U Ramba gojenie przebiegło bez zarzutów i na chwilę przed świętami wielkanocnymi zdjęliśmy mu szwy, a biały zapomniał, że coś się stało.

ZACHOWANIE PO ZABIEGU:
Od kastracji Maxa minęło już 3,5 miesiąca, a Ramba 2 miesiące. Główną różnicą jest to, że chłopaki nie obsikują wszystkiego co popadnie. Mam również wrażenie, że są grzeczniejsi. Max ma ogromny zapał do pracy i świetnie u niego ostatnio z przywołaniem, Rambo natomiast jest po prostu spokojniejszy i również chce mu się ze mną coś tam robić. Minęło jeszcze za mało czasu, żebym mogła powiedzieć coś więcej, ale na pewno nie będę musiała się już martwić o cieczki Azy i o to, że chłopakom odbije, oraz , że któryś nie daj boże zostanie tatusiem.

KOSZT:
Zabieg Maxa był w okresie zniżek, więc po 30% zniżce za wszystko zapłaciłam 140 zł, natomiast Rambo nie załapał się już na te 30% i zapłaciłam za niego 150 zł. Biorąc pod uwagę różnicę wagową, to te 30% na prawdę dużo nam dało.

PODSUMOWUJĄC:
Zabieg został przeprowadzony bardzo dobrze, bardzo podobało mi się podejście lekarzy do psa oraz opieka pooperacyjna. Koszt biorąc pod uwagę to czego się spodziewałam okazał się stosunkowo nie wielki. Ja jestem zadowolona, psy też nie wyglądają na skrzywdzone także możemy polecić kastrację każdemu!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz