sobota, 26 września 2015

Szczepienie z przygodami

Dzisiaj o 13 w naszej wsi odbyło się szczepienie psów przeciwko wściekliźnie. Jest to jeden dzień w roku , kiedy w jednym miejscu jest dość dużo psów i z psami na ,,spacer,, chodzi ktoś inny niż ja i Ola z Leonem . Tak jak myślałam najadłam się za nich wstydu ,ale nie tylko ja , bo było dużo osób , którym psy coś odwaliły , a jeden był taki , którego weterynarz się bardzo bał , a nie dał się uszczepić i przewrócił swojego własciciela ( fakt był duży i silny , ale Aza też jest duża i silna , a siedziała grzecznie gdy wet. ją szczepił ) także ja nadal myślę , że jakiego psa się wychowa takiego się ma , i powiedziałam to głośno na szczepieniu. Ogólnie przewidziłam to ,że Max się nie da zaszczepić , a ja nie umiem go odpowiednio przytrzymać , bo wije się jak wąż gdy tylko czuje ,że coś się święci i nawet jakbym na nim usiadła , to by mi się wyrwał , ale był sąsiad moich dziadków z którym się bardzo dobrze znamy ( w sumie to troche rodzina) i przytrzymał mojego węża. W życiu jednak nie przewidziałabym zachowania Azy , bo wyjątkowo niespodobał jej się jeden pekińczyk i poszła na niego jak czołg , wszyscy się przestraszyli... oprócz mnie , bo na tyle ją znam ,że wiedziałam ,że warknie , ale nie ugryzie. Właścicielka pekińczyka była przerażona, a ja wzięłam Azę i Maxa , i poszliśmy do domu po Ramba. Najlepsze było to ,że była taka pani , która Ramba nie znała i była święcie przekonana ,że Rambo na nią warczy , a gdy jej powiedziałam ,że on tylko oddycha była w głębokim szoku. Rambo jednak oprócz szczekania na osobę którą zna , ale wtedy akurat jej nie poznał był bardzo grzeczny. Dał się zaszczepić ( nawet dwa razy , bo pierwsza próba okazała się porażką , gdyż igła była rozszczelniona i cała zawartość poszła w sierść ), a potem zaprowadziłam go za drogę do dziadków i wzięłam Gabi  , tu było niebo. Lekki pies na rękach , wypisalismy oświadczenie i potem czekałam z Gabi pare minut , bo powiedzielismy weterynarzowi ,żeby poszedł do takiego pana , który był zły , bo nikt do niego nie podchodził ( w końcu była kolejka , ale tym mniej inteligentnym się ustępuje ) Gabi podczas szczepienia lekko pisnęła , a potem zaniosłam ją do domu.
PODSUMOWUJĄC:

Podczas szczepiania Aza z Rambem byli super grzeczni i dzielni, Gabi lekko pisnęła , a Max był jak zawsze przestraszony w towarzystwie obcych , wyrywał się ,żeby tylko się nie zaszczepić.

Po szczepieniu Aza i Max mocno ciągnęli do pekińczyka , na którego Aza później warknęła , sam Max ciągną cały czas i chyba do końca nie wiedział już gdzie ( raz do jednago psa , raz do drugiego , raz za Azą i raz do domu... Rambo do psów był nastawiony super , nie ciagnął i był grzeczny. Gabi oprócz pisnięcia zachowywała się super. Nie wyrywała się jak była na rękach , na inne psy tylko patrzyła, i zbytnio jej nie obchodziły. Papierkowa robota w postaci posegregowania oświadczeń i wpięcia ich do książeczek zrobiona więc jesteśmy na czysto.

1 komentarz:

  1. A my... lubimy weterynarzy od niedawna. Jeśli nie nakłada kagańców i nie stawia na stole to jest dobrze. Mamy nawet relację za szczepienia http://staffikxbasenji.blogspot.com/2015/09/wizyta-u-weterynarza-z-poziomu-czterech.html

    OdpowiedzUsuń