poniedziałek, 29 sierpnia 2016

WYSTAWA PSÓW W ŁUKOWIE 28.08.2016

W niedzielę 28 sierpnia około 8 rano razem z Maxem pojechaliśmy do Łukowa na I Europejską Wystawę Psów Rasowych (PFK).
Wyjazd miał na celu głównie socjalizacje i sprawdzenie zachowania Maxa, bo nigdy nie był w większym mieście. Bywał jedynie w małym miasteczku kilka kilometrów od nas, ale to nie to samo.
Na miejsce dojechaliśmy około 8:30. Nie mamy daleko. Po wyjściu z samochodu obeszliśmy cały park. Max pokazał, że nie czuje się tu pewnie. Wystarczyła mała rzecz, żeby pies mi się wystraszył i trochę mnie to przeraziło, ale obeszliśmy park, potem poszliśmy na psi wybieg gdzie puściłam Maxa i jakieś 20 minut chodził, wąchał, po prostu chciałam, żeby się przyzwyczaił. Po wyjściu z wybiegu od razu inny pies. Zobaczył suczkę beagle za którą trochę ciągnął, ale w pewnym momencie zniknęła z pola widzenia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wszyscy chyba dobrze wiedzą, że mamy problem z owczarkami. Max się ich boi, a ja nie do końca wiedziałam co z tym zrobić. Zobaczyłam owczarka siedzącego z panią na ławce. Czekał na wystawienie. Nie zastanawiając się długo wzięłam Maxa i poszliśmy na ławkę obok. Na początku nie chciał nawet podejść do ławki, ale jak zobaczył, że pies nie chce go zjeść postanowił się zrelaksować i położył się przy ławce jednocześnie obserwując wszystko z dołu.
Na 9:30 byliśmy umówieni z Olą i Kibą. Więc przenieśliśmy się na ławkę bliżej amfiteatru i czekaliśmy. Jak dziewczyny do nas doszły i psy się obwąchały od razu ruszyliśmy w stronę działek. Na wielkim boisku z małym zawahaniem puściłam Maxa ze smyczy (nie pomyślałabym kiedyś, że zrobię coś takiego). Max i Kiba zaczęli się ganiać i hasać po polu. Byłam w szoku, że Max trzymał jednak dystans, wiedział, że Kiba to nie taka słaba babka i jak coś zrobi źle to ta się odwinie. Ahh mądry synuś :)
Psy pobiegały, Ola pstrykała zdjęcia, a ja wcale nie stresowałam się, że Max pobiegnie do kogoś i będzie szczekał lub niechcący zrobi Kibie krzywdę, bo na to się nie zapowiadało. Po jakimś czasie zebrałyśmy się zrobiłyśmy jeszcze kółko i poszłyśmy w stronę parku. Max cały czas zachowywał się wzorowo. Olewał ludzi, nawet psy i nie był natrętny co do Kiby, czasem tylko sprawdzał, czy przypadkiem nie zmieniła zdania i nie chce się pobawić.
W parku najpierw siedzieliśmy przy amfiteatrze bo było trochę cienia, jak się okazało, że nic tam się jeszcze nie dzieje, to poszłyśmy na ławkę gdzie robiłyśmy zdjęcia. Drugi szok patrząc na to teraz. Max podczas robienia zdjęć był bez smyczy, ładnie się słuchał, a ja mało nie pękłam z dumy. Gdy po dwóch godzinach opóźnienia wreszcie coś zaczęło się dziać, poszliśmy bliżej.
Fot.Aleksandra Górecka
Wystawa pełna owczarków. oraz yorków. Innych psów było bardzo mało. Nie wszystkie owczarki były nastawione dobrze, nie jeden na nas warczał, a były duże, oj duże. Niektóre psy wręcz atakowały, na inne szczekały. No nie były to dobrze socjalizowane psy, a biorąc pod uwagę to, że były z hodowli..było to dziwne. Max starał się ignorować większość, ale kilka go wystraszyło.
W pewnym momencie w tłumie ludzi zobaczyliśmy Julitę i Ray'a. Podeszliśmy się przywitać i Max wtedy trochę mnie zaskoczył, bo koniecznie chciał skakać na Ray'a. To był jedyny moment, kiedy Max się źle zachował. Gdy pożegnaliśmy się z Olą i Kibą, a zostaliśmy z Julitą i Ray'em poszliśmy w cień, a po drodze owczarek z którym witał się Rayko zaatakował go, co widział Max i miał problem żeby go minąć. Na szczęście w końcu stanęliśmy w miejscu gdzie oba psy się położyły i Maxa problem minął. Po kilkunastu minutach zostaliśmy już sami i czekaliśmy na transport do domu. Podczas całego pobytu w Łukowie co chwila podchodzili ludzie, chcieli głaskać Maxa, no cóż. Jak pytali to pozwalałam, a resztę olewałam. No i nawet razem z Olą odpowiedziałyśmy na kilka pytań do kamery na temat psów więc będziemy całą czwórką na youtube'ach. W drodze do domu zajechaliśmy jeszcze na obiad gdzie Max grzecznie leżał pod stołem, a gdy zjadłam wzięłam go jeszcze i obeszliśmy dworek dookoła, poszliśmy do rzeki gdzie były kajaki, a następnie do źródełka, żeby pies się napił.
*Przypadkowy kumpel, który po prostu siedział koło nas. Max jakby udawał, że znają się od dawna:)*
Jeśli chodzi o samą wystawę. Tak jak mówiłam psy nie były dobrze socjalizowane, niektóre atakowały, a na ringu były w zwykłych obrożach, a co niektóre miotały swoimi opiekunami, że ci ledwo nad nimi panowali. Było oczywiście kilka dobrze wychowanych i dobrze wystawianych psów, ale ogólnie można to ująć jako totalną amatorszczyznę. Nie, żebym się znała na wystawianiu, ale na pierwszy rzut oka widać, że nie tak to powinno wyglądać.
Cały wyjazd oceniam jednak na wielką piątkę, bo socjal był nieziemski, a to, że podczas czekania na tatę pies prawie usnął przy ringu gdzie biegali ludzie i psy, organizatorzy mówili przez megafon, a owczarki obok szczekały zaskoczyło mnie i ucieszyło strasznie. Dzięki temu, że psa sprawdziłam za tydzień podbijamy Warszawę :)
Fot.Aleksandra Górecka

*post dosyć chaotyczny, ale mam nadzieję, że w miarę dało się go czytać*

3 komentarze:

  1. No to pogratulować tylko zachowania Maxa ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No to gratuluje że Max tak dobrze się zachowywał a i zazdroszczę spotkania z Olą.

    Pozdrawiam
    http://skundlowani.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy pościk i gratulacje :) Dużo fajnych zdjęć.

    http://kreatywnosc-jest-kluczem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń